kiedy
wstawiona kobieta
wychodzi
ze sklepu nocnego
drzwi
piszczą głosem płaczącego dziecka
w
pustej ulicy ponura monotonia
po
gwiazdce w mglisty wieczór
zapach
dymu węglowego
pierwsza
miłość chodziła
z
rumieńcem na twarzy
od
pasa w górę
do
pasa w dół
teraz
tłuczesz się po nocy jak szkło
próżny
kruchy brzękliwy
kto
cię dotknie ten się skaleczy
pytasz
gdzie są pochowani
tamci
z którymi bawiłeś się w chowanego
myślałeś
że cię osłoni
własnym
ciałem